Nooo wreszcie spadł długo wyczekiwany śnieg. Można przypomnieć jak robi się orzełka – czy jak tam kto woli – aniołka na śniegu 🙂 Przyznam się po cichu, że nawet odśnieżanie auta było ze śpiewem na ustach 🙂 Wszechobecny biały puch przyjemnie skrzypi pod stopami a lekki mrozek przyjemnie szczypie w nos i barwi na malinowo policzki. Co prawda ze sporym opóźnieniem wszystko nastąpiło, bo kilka dni przed sypaniem dało się słyszeć już klangor żurawi i można było zaobserwować klucze powracających do nas ptaków. Swoją drogą my zawczasu wyciągnęliśmy sanki, ślizgawka została odśnieżona no i łyżwy się w końcu przydały.
Tuż przed orzełkiem 😉 co to była za radocha
Sauna idealnie wkomponowuje się w śnieżny klimat i mroźne temperatury
Gdy nie ma liści można odkryć pozostałości po bytowaniu ptaszków
W końcu stawy skuł lód – zrobiliśmy ogromną ślizgawkę
No a teraz aby do wiosny 🙂